fbpx

List od Krystiana

Droga Beato

Przychodzą  takie momenty, gdy nagle zalewa mnie fala ponurych myśli, złych wyobrażeń. Oczywiście natychmiast staram się odpędzić je od siebie, ale później pozostaje w mojej duszy pewien niesmak, cień, myśl, że może jednak nie wszystko na świecie jest takie pozytywne i usiane różami.

Jak się tego pozbyć? Czy trzeba się tego pozbyć, czy po prostu nauczyć się z tym żyć? Podziwiam Panią, za to, że jest Pani taką pozytywną osobą i zawsze mówi Pani mądre rzeczy. I ciekawi mnie, czy nigdy nie ma Pani wątpliwości, złych myśli, wyobrażeń? Czy Pani harmonia zawsze „po prostu” jest, stała i niezachwiana? Skąd Pani czerpie tą niesamowitą siłę? Zapewne z wnętrza siebie, ale jak? Jak sprawić, żeby to co się w nas rozpala, nigdy nie zgasło?

 

Krystian

Odpowiadam:

Czy był pan kiedyś na obozie harcerskim?

Albo może spędził pan noc w hamaku zawieszonym w dżungli amazońskiej?

A może zdarzyło się panu siedzieć nocą na plaży, kiedy po gorącym dniu po piasku zaczyna pełzać rześki chłód?

Zwykle wtedy rozpala się ognisko.

Wesołe płomyki buchają w górę, ludzie przysuwają się do ognia, żeby ogrzać dłonie, zrobić grzankę albo po prostu patrzeć w jego ciepłe światło.

 

A czy wie pan co się stanie jeżeli wszyscy pójdą spać i nikt nie będzie pamiętał o tym, żeby do ogniska dorzucać kawałek drewna?

Ognisko zgaśnie.

Zapanuje zimna noc, która będzie kąsała zbyt lekko ubranych ludzi.

 

W życiu jest tak samo.

Trzeba podsycać swój ogień.

 

Ponure myśli i złe wyobrażenia, o których pan pisze, to cień rzucany przez strach jaki nosi pan w podświadomości.

Podkreślam, że w PODŚWIADOMOŚCI, czyli w tej części umysłu, do którego nie ma pan łatwego dostępu.

 

Ten strach jest jak ciemna, zimna noc utkana z tęsknoty, samotności i poczucia odrzucenia.

Trzeba go wytrwale ogrzewać, wciąż na nowo rozpalać w sobie płomyk nadziei, miłości i życzliwości. Tak wytrwale, żeby noc nie mogła go zgasić.

 

Inaczej mówiąc: trzeba ćwiczyć pozytywne myślenie.

Wciąż na nowo przypominać sobie o tym, co jest ważne i wciąż na nowo, cierpliwie, z łagodnością i przyjaźnią do samego siebie, przestawiać się na nowe tory myślenia.

Podświadomość jak bezwładny pociąg będzie chciała wpaść z powrotem w wyślizgane i znane szyny negatywnego myślenia, oczekiwania klęski, strachu, gniewu, agresji i szukania winnych.

Robi to z rozpędu, z przyzwyczajenia.

 

Ale wtedy Krystian wstaje i mówi:

– Od dzisiaj ja kieruję tym pociągiem. Ja nadaję mu taki kierunek, jaki  świadomie wybieram! Wracam na tory pozytywnego myślenia, optymistycznego nastawienia, sympatii i przyjaźni do samego siebie, z której wypływa też nieskończona sympatia i przyjaźń do wszystkich innych ludzi i żywych istot.

 

Z sympatią i przyjaźnią.

Jesteś jak wesoły konduktor, który cierpliwie będzie namawiał swój pociąg, żeby przestał błądzić, bo kiedy obierze pozytywny kurs, to najszybciej i najłatwiej dotrze do celu.

 

W ten sposób będziesz codziennie rozpalał swój płomyk na nowo.

Tak długo i tak cierpliwie, jak będzie trzeba.

Aż pewnego dnia płomień będzie tak silny, że zawsze, nawet w najczarniejszą noc, będziesz mógł się przy nim ogrzać.

Fragment książki „Świat mi mówi kocham cię” z serii „Kurs pozytywnego myślenia”

Beata Pawlikowska.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *