Wspólna przestrzeń
Związek to wspólna przestrzeń, w której dwie osoby dzielą się tym, co mają.
Dzielą się tym, co mają, bo jak mogliby dać sobie coś, czego żadne z nich nie posiada?
Zobacz ile mają podświadomych oczekiwań.
Nie można ich za to winić, bo tak zostali wychowani.
Dziewczynkom ciągle czyta się bajki o królewiczach, którzy przybywają, żeby je uwolnić i uszczęśliwić. Chłopcy wszędzie widzą macho zdobywców oblepionych wiankiem wpatrzonych w nich półnagich dziewczyn z dużymi biustami. Przekaz jest jasny.
Muszę pokazać, że jestem silniejszy i lepszy od innych, to zdobędę taką dziewczynę na własność, wtedy inni ludzie będą patrzeć na mnie z podziwem, a ona mnie uszczęśliwi.
Zwróć uwagę na to, że to jest (podświadome) myślenie oparte na budowaniu pozorów. Chłopak nie myśli, że chce być silny i odważny. Wystarczy, żeby inni ludzie myśleli, że on taki jest. Wystarczy tak zbajerować laskę, żeby ona w to uwierzyła. Siła i od- waga w dzisiejszych czasach jest łatwo zdobywalna za pieniądze. Modna koszula, opalenizna i okulary przeciwsłoneczne tworzą wrażenie kogoś, kto jest silny, odważny, samodzielny i męski. On udaje kogoś, kto jest świetnym materiałem na życiowego partnera, ale ponieważ prawie wszyscy inni dookoła też udają kogoś, kim w rzeczywistości nie są, to świat jest pełen rozczarowanych par, rozstań, rozwodów i złamanych serc.
Wiesz o co chodzi.
Nikt nam nigdy nie powiedział, że na pozorach nie da się zbudować czegoś trwałego.
Pozory pomagały nam przetrwać w nawałnicach wywołanych przez skonfliktowane emocje naszych rodziców i opiekunów.
Wtedy chowaliśmy się w sobie, a na zewnątrz pokazywaliśmy tylko to, co było dozwolone, zalecane i chwalone.
Każdy miał być grzeczny, prawda?
Nieważne co działo się w twojej duszy, tak naprawdę pragnąłeś tylko jednego: być akceptowanym przez rodziców. W imię zdobycia tej akceptacji byłeś gotów udawać wszystko, nawet to, że nie czujesz tego, co czułeś.
Przywiązaliśmy się do tworzenia pozorów po to, żeby u innych wywołać odpowiednie złudzenie. To świetnie działało kiedy byliśmy dziećmi.
Ale to nie działa jeżeli chcesz stworzyć prawdziwy, dobry i trwały związek z drugim człowiekiem.
Prawda zawsze wyjdzie z ciebie w najmniej oczekiwanym momencie.
To nie znaczy, że jesteś złym człowiekiem. To nie znaczy, że nie zasługujesz na miłość.
To znaczy tylko tyle, że najpierw musisz znaleźć, odkryć i zrozumieć prawdę o samym sobie.
Przyznać się przed samym sobą do rzeczy i emocji, o których wiesz tylko ty.
Zrozumieć i nazwać ich przyczynę.
Przejąć pełną odpowiedzialność za to jak się czujesz i jaki jesteś. Być w kontakcie z samym sobą, rozumieć swoje myśli, uczucia, marzenia i pragnienia.
Wtedy w naturalny sposób przestajesz oczekiwać, że ktoś naprawi to, co jest wciąż w tobie mętne, złe, przykre i bolesne.
Kiedy jesteś naprawdę wewnętrznie silny, jesteś w stanie dzielić się swoją siłą.
Jeżeli umiesz kochać siebie, masz w sobie miłość, którą możesz się dzielić.
Jeżeli umiesz opiekować się swoim życiem, potrafisz też zaopiekować się innymi w taki sposób, który będzie dla nich pozytywny i konstruktywny.
Tak po prostu jest.
Związek z drugim człowiekiem to taki stan, kiedy nakładają się na siebie wszystkie wasze wewnętrzne przestrzenie. Także te, z których nie zdajecie sobie w pełni sprawy, bo nigdy o nich nie rozmawialiście. Wszystkie wasze odcienie samotności, nienawiści, pogardy, strachu, beznadziei, oczekiwań i nadziei.
Napędzane przez to, w co naprawdę wierzycie o miłości, rodzinie i związkach. Podszyte tym wszystkim, co naprawdę myślicie o samych sobie.
Wiesz co mam na myśli?
Związek z drugim człowiekiem nie zmieni tego, czego w sobie nienawidzisz.
Nie naprawi twojego życia.
Nie przyniesie ci szczęścia, którego ci brakuje. Jest tak z dwóch powodów.
Po pierwsze dlatego, że przyciągasz do siebie tylko takiego człowieka, który w duszy nosi podobne emocje jak ty.
Po drugie dlatego, że dzielić możesz się tylko tym, co masz. Jeśli nie umiesz być szczęśliwa sama, to nie będziesz szczęśliwa z nim.
Niezależnie od tego kim on jest albo kim wydaje się być.
Jeżeli nie umiesz dać samej sobie bezwarunkowej akceptacji, to nie będziesz w stanie pokochać siebie, a jeżeli nie umiesz kochać siebie, to znaczy, że po prostu nigdy nie nauczyłaś się kochać w ogóle, więc nie potrafisz kochać drugiego człowieka.
To co nazywasz miłością jest najprawdopodobniej wymianą wzajemnych świadczeń i oczekiwań. Ale to nie jest miłość. A jeśli to nie jest miłość, to jest pełna bardzo stromych urwisk, z których czasem spadasz, rozbijając sobie boleśnie serce i duszę, zdrad, kłamstw, podejrzeń i strachu.
Jasne, że można wytrwać w takim związku nawet przez pięćdziesiąt lat.
Jest wielu ludzi, którzy tak żyją.
Pytanie tylko czy to jest właśnie to, czego chcesz.
Fragment książki „Jestem szczęśliwym singlem”
![](https://beatapawlikowska.com/wp-content/uploads/2020/05/20200524_082939_0000-1024x390.png)
![](https://beatapawlikowska.com/wp-content/uploads/2020/05/20200524_083109_0000-1024x390.png)
![Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie 20200524_081225_0000-1024x390.png](https://beatapawlikowska.com/wp-content/uploads/2020/05/20200524_081225_0000-1024x390.png)
Dzień dobry!
Czy „Jestem szczęśliwym singlem” ukaże się jako ebook? Szukam, ale nie znajduję…
Dostałam własnie potwierdzenie, że książka będzie dostępna także jako ebook od poniedziałku (na Legimi.pl, Publio.pl, Virtualo.pl i Empik.com)
Ten fragment dotyka bezpośrednio mojego serca i doświadczeń, z którymi ostatnio przyszło mi się mierzyć. Przepięknie napisane. Doskonale zdefiniowane zagadnienia samoświadomości i samoakceptacji.
Dla mnie to etapy, do których dopiero dojrzewam. Raf i skał jest naprawdę dużo, ale warto przebudzić sie nawet po wielu, wielu latach…
Czytam wlasnie Pani książkę „wyszłam z niemocy i depresji…” – postrzegam ją jako idealny wstęp do „Jestem szczęśliwym singlem”.
Dziękuję za tą wiedzę – powoli wychodzę z odmętów nieświadomego życia …