fbpx

Wywiad dla Holistic Health

Holistic Health: Istnieje wiele chorób,  których możemy uniknąć albo pokonać holistycznie. Jedną z nich jest depresja, z którą poradziła Pani sobie zmieniając tryb życia.

Beata Pawlikowska: Miałam o tyle łatwiejsza sytuację, że kiedyś depresja nie była uważana za chorobę.

HH: A przecież osoby cierpiące na depresję wiedzą, że jest to jest to jedna z gorszych chorób, bo w jej centrum jest brak nadziei na poprawę losu.

BP: Są dwie strony tego medalu. Jedna strona jest taka, że jeśli dowiaduje się pani, że jest na coś chora, to w pewien sposób czuje się pani skazana. Bezradna. Bo przecież „choroba” z założenia jest czymś, co jest niezależne od człowieka. Więc jeżeli myśli pani „jestem chora na depresję”, to podświadomie zakłada pani jednocześnie swoją całkowitą bezsilność wobec choroby. I dodatkowo – też podświadomie – jest pani przekonana, że tę chorobę można wyleczyć tylko przy pomocy lekarstw. Tak jest przecież zorganizowana medycyna w naszej zachodniej cywilizacji. Kojarzy się z apteką i tabletkami. Podejście do zdrowia w naszej zachodniej kulturze jest takie, że dopóki jestem zdrowy to fajnie, a jak zachoruję, to lekarz ma mnie wyleczyć. Przerzucam więc odpowiedzialność na lekarza, a jak przepisane przez niego tabletki nie działają, to mam do niego pretensje. Takie jest powszechne nastawienie. Ale przecież to jest nieporozumienie, ponieważ to ja jestem odpowiedzialna za to czy jestem zdrowa i jak się czuję.

HH: Myślę, że wiele osób o tym nie wie. Co to właściwie znaczy?

BP: To bardzo proste. Jeśli dbasz o swój samochód, wymieniasz mu regularnie płyny i wlewasz do niego dobre paliwo, to samochód będzie długo dobrze jeździł. Tak samo jest z ludzkim organizmem. Kiedy dbasz o ciało, uprawiasz sport, spędzasz codziennie czas na świeżym powietrzu, żeby się dotlenić, karmisz się zdrowym jedzeniem i zdrowymi myślami, to będziesz zdrowy i silny. Ciało, umysł i dusza są jednym naczyniem, są jednością i są od siebie współzależne. Trzeba mądrze o nie dbać, żeby uniknąć choroby. Czyli mówiąc inaczej – chodzi o to, żeby prowadzić taki tryb życia, który buduje zdrowie. Jest jeszcze druga strona medalu, o której się nie mówi. Moim zdaniem depresja jest rodzajem uzależnienia. To jest uzależnienie od postrzegania zła i negatywnych stron rzeczywistości.

HH: I to jest również uzależnienie w sensie uzależniania ludzi wokół ode mnie: tak długo, jak mam depresję, inni czują się winni i będą się starać w jakiś sposób mi pomóc.

BP: Ma Pani rację. Kiedy ja miałam depresję, mieszkałam sama i nie mówiłam nikomu o mojej depresji, ale jednak oczekiwałam, że inni ludzie sprawią, że moje życie będzie lepsze i stanę się szczęśliwa. Moim zdaniem depresja ma podobny mechanizm działania jak alkoholizm czy anoreksja, dlatego depresję należy leczyć tak jak inne uzależnienia. A to oznacza, że najważniejsze w leczeniu depresji jest leczenie umysłu, duszy, przekonań i myśli nawykowych.

HH: Jak czytałam Pani książkę Kody podświadomości, to zaskoczyła mnie jedna rzecz. Napisała Pani, że bez względu na to, jaka jest pora roku i pogoda, należy wyprowadzić siebie na spacer choćby na dziesięć minut dziennie i wykorzystać ten czas na mówienie do siebie miłych słów – czyli połączyć aktywność ciała a aktywnością umysłową. I to przełoży się pozytywnie na naszą duszę. Posłuchałam Pani rady, gdy sama miałam depresję i potem te dziesięć minut przerodziło się w godzinę sportu na dworze i dziś jestem szczęśliwym człowiekiem. Ale te dziesięć minut na początku to był maleńki – a zarazem ogromny – krok ku wzięciu zdrowia we własne ręce.

BP: To jest najważniejsze. Lekarstwa stymulują organizm do pewnych mechanicznych reakcji, ale przecież nie leczą źródła problemu. Mogą jedynie na pewien czas przyćmić postrzeganie rzeczywistości i ukoić ból, ale nie mają wpływu na to jakie ma pani podświadome myśli i przekonania. A to one moim zdaniem są prawdziwą przyczyną depresji i innych uzależnień.

HH: Dlatego tak ważne jest holistyczne, całościowe podejście do siebie i choroby. Im bardziej nam się nie chce, tym bardziej wyjdźmy na spacer i zróbmy wysiłek fizyczny.

BP: I właśnie nie chodzi o to, żeby się zmuszać, tylko żeby z dobrocią i przyjaźnią do samego siebie wypełnić wcześniej podjęte zobowiązanie.

HH: To, co mnie urzeka w pani książkach, to droga, którą pani przeszła. Jesteśmy z pokolenia, któremu wmawiano, że dziewczynki mają siedzieć cicho i, że pokorne ciele dwie krowy ssie. My, Polki, mamy to zaszczepione w podświadomości, bo żyjemy w patriarchalnym systemie rodzinnym i społecznym. Pani moment przebudzenia, podjęcia decyzji „moje życie jest moje”, to już jest ogromna odwaga. Zrozumieć, że moje życie zależy ode mnie, że jeśli mam depresję, bulimię albo boję się być sama, to trzeba podjąć ten pierwszy krok i przede wszystkim zaprzyjaźnić się ze sobą.

BP: Tak. Nie ma takiej miłości, którą ktoś mógłby mi dać, która zastąpi moją miłość do siebie. Nie ma takiej przyjaźni na całym świecie, która może zastąpić przyjaźń między mną a moim wewnętrznym ja. To jest najważniejsze i od tego wszystko się zaczyna.

HH: To jest też bardzo trudne w naszej kulturze katolickiej, gdzie człowiek się rodzi po to, by dźwigać krzyż a nie by być szczęśliwym i zadowolonym z siebie.

BP: Pamiętam, jak zawsze buntowałam się, słysząc „Panie nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie”. Jak to nie jestem godzien? Właśnie jestem godzien! I dlatego mam kontakt z Bogiem! To dlatego Bóg do mnie przychodzi, dlatego Bóg jest miłością i się mną opiekuję, bo jestem godna tego, by o mnie dbać, żeby mnie kochać. Ja jestem ważna dla Boga i dlatego Bóg mnie kocha.

HH: I uświadomienie sobie tej miłości i godności w naszej kulturze też może być pierwszym krokiem do wyjściem z depresji. Skoro jestem na tym świecie, to znaczy, że jestem ważna i potrzebna.

BP: Takie myślenie jest bardzo ważne, dlaczego często podkreślam, że nie ma przypadków. To, że jestem na świecie, że każdy z nas tu jest, oznacza, że mamy do wypełnienia jakąś misję. Każdy z nas jest inny i tak różnorodność jest wspaniała.

HH: Wypieramy to, czego nie chcemy dostrzegać, ale i to, co w nas jest i co społeczeństwo uznało za złe. I tu wróciłabym do polskiej kultury. Mamy 10-12-letnia dziewczynkę, super przebojową, świetnie strzelającą gole, ale rodzina jej mówi, że piłka nożna jest dla chłopców i powinna się zachowywać bardziej dziewczęco, wpisać się w ramki. A potem jeszcze photo shop, który pokazuje nierealnie piękne kobiety i wpędza w depresję te, którym do ideału daleko.

BP: To jest właśnie to kreowanie sztucznego ideału mówiącego co jest ładne a co brzydkie. A chodzi o to, by uświadomić sobie, że wszystko co jest we mnie, jest do czegoś potrzebne. Doskonałość jest iluzją, która w rzeczywistości nie istnieje, więc jeśli coś ma zawierać w sobie prawdę, musi zawierać też w sobie jakąś ułomność.

HH: I uświadomienie sobie tej inności, tej prawdy, danie sobie do niej prawa, jest pierwszym krokiem do wyjścia z chorób duszy, takich jak depresja.

BP: Nikt nam nigdy tego prawa nie zabrał. Ja też bardzo długo żyłam w więzieniu moich własnych myśli, tak jakby ktoś zabraniał mi robienia tego, co mi sprawia przyjemność. Kiedyś coś sprawiło, że podświadomie uwierzyłam w taki zakaz i dopóki go w sobie nie cofnęłam, sama sabotowałam własne myśli, decyzje i życie. Wolność nie polega na tym, by ktoś nam powiedział, że możemy coś zrobić, lecz na tym, żeby samemu dostrzec, że świat jest pełen możliwości i ja mogę z nich czerpać do woli.

HH: Pokonała pani niesamowitą drogę od osoby nieszczęśliwej do pełnej radości i stała się Pani inspiracją. Ludzie nie tylko czytają pani książki ale też jeżdżą na warsztaty, by pani posłuchać.

BP: Raczej uczestniczyć, bo nie chcę wygłaszać wniosków, tylko doprowadzić do tego, żeby uczestnicy sami je odkryli. Kiedy człowiek słyszy coś z zewnątrz, szybko o tym zapomina. Ale jeśli sam coś odkryje, sam zrozumie i nazwie własnymi słowami, to pozostaje w nim na zawsze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *