On jest zawsze winny
Ja płaczę wtedy kiedy nie jestem w stanie zapanować nad moimi emocjami. Michał krzyczy kiedy nie jest w stanie zapanować nad swoimi emocjami. W jaki sposób moje nieradzenie sobie z emocjami jest lepsze od jego?
Ja płaczę kiedy czuję się smutna, odtrącona, atakowania, nieważna.
On krzyczy kiedy czuje się… nieważny? Zagubiony? Niepewny? Zniecierpliwiony?
To prawda, on nie panuje nad swoimi emocjami.
Ale czy ja panuję nad moimi? Absolutnie nie!
Jesteśmy właściwie w tym identyczni! Tak samo nie panujemy nad swoimi emocjami, tyle tylko że w inny sposób wyrażamy tę swoją bezsilność. Ja płaczę, on krzyczy. Jesteśmy tacy sami!!!!
Wieczorem usiadłam obok Michała i powiedziałam:
– Jestem ci winna przeprosiny.
– Naprawdę? – zdziwił się. – Za co?
– Zastanawiałam się nad tym co się ostatnio wydarzyło i doszłam do wniosku, że to nie jest twoja wina, że wpadasz w gniew.
Michał otworzył szeroko oczy ze zdumienia.
– To jest emocja, nad którą nie masz władzy. Nie jest tak, że przywołujesz gniew do siebie, bo chcesz mnie skrzywdzić, prawda? To jest raczej coś, co jest poza twoją kontrolą. Pojawia się nagle, z zaskoczenia i wywołuje kaskadę dalszych zdarzeń. Ale to nie jest twoja wina, że pojawia się gniew. Więc jeżeli ty mnie przepraszasz za to, że wpadłeś w złość, to ja powinnam cię przeprosić za to, że zaczęłam płakać, bo w takim samym stopniu nie miałam nad tym kontroli.
Michał siedział jak zamurowany.
– Więc przepraszam cię za to, że ja zaczynam płakać kiedy ktoś krzyczy. Czuję się wtedy niekochana, odrzucona, krytykowana i niepotrzebna, mimo że racjonalnie wiem, że to nie jest prawda. To że ty jesteś niecierpliwy nie ma nic wspólnego z tym czy uważasz mnie za ważną, wartościową i czy mnie kochasz. Ja to tak odbieram i dlatego reaguję łzami. Przepraszam, nie mam nad tym kontroli. Postaram się przy następnej okazji pamiętać o tym i nie brać twojego zachowania tak bardzo do siebie.
Zapadła cisza.
– Nikt nigdy nie powiedział do mnie czegoś takiego – odezwał się w końcu Michał zmienionym głosem. – Dotychczas we wszystkich związkach to ja zawsze przepraszałem. Ja zawsze byłem tym złym, który się złościł i zawsze musiał przepraszać. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
Czułam się wspaniale. Wiedziałam, że mam rację. Wiedziałam, że znalazłam właściwy trop. Wiedziałam, że to jest dzień kiedy przestanę kręcić się w kółko i być ofiarą w nieszczęśliwym związku.
Wtedy po raz pierwszy przestałam szukać winy w moim chłopaku, a zamiast tego spojrzałam uczciwie zarówno na niego, jak i na siebie.
Wcześniej rzeczywiście on zawsze był winny. Z wyjątkiem rzadkich sytuacji, kiedy ja naprawdę coś przeskrobałam i on mi udowodnił moją winę, wtedy ja przepraszałam. Ale generalnie on był tym „złym”, a ja byłam ta „dobra”. On się wściekał, ja płakałam. On przepraszał, ja płakałam.
Ten schemat bardzo dużo mówi nie tylko o naszej relacji, ale też o mnie. O tym jakie było moje nastawienie do świata zewnętrznego. Nie szukałam w nim partnerów, z którymi mogłabym tworzyć zdrowe relacje oparte na wzajemnym szacunku, wsparciu, przyjaźni. Wprost przeciwnie.
Podświadomie szukałam kogoś, kto będzie ode mnie silniejszy, ponieważ dzięki temu będę mogła odgrywać wgraną we mnie wcześniej rolę cierpiącej ofiary.
To dlatego właśnie najbardziej interesowali mnie różni brutale 😊 Mówię to ze śmiechem i w przenośni, bo oczywiście nie marzyłam o tym, żeby spotkać damskiego boksera ani nie lubiłam czuć się słabsza ani gorsza, a jednak podświadomie dążyłam do tego, żeby spotkać kogoś, kto będzie mnie dręczył, ponieważ dzięki temu miałabym potwierdzić to, w co głęboko w duszy wierzyłam: że mnie nie można kochać, że w związku zawsze trzeba cierpieć, że nie ma szczęśliwej miłości, że kobieta zawsze jest krzywdzona przez mężczyznę.
Skąd wzięło się takie moje przekonanie?
Oczywiście nie stworzyłam go sobie świadomie. To nie był wynik racjonalnej analizy faktów, zdarzeń, historii. Był to raczej wzór powielany przeze mnie z wcześniejszych związków. A dlaczego taki schemat pojawił się we wcześniejszych związkach?
Dlatego że taki obraz związków powstał we mnie wtedy, kiedy umysł był najbardziej plastyczny, starał się dopasować do otaczającego świata i zrozumieć zasady jego działania, czyli kiedy byłam dzieckiem. Najbardziej popularnym serialem była wtedy „Niewolnica Izaura” – historia białej, ślicznej, ubogiej, niewinnej, dobrej i uczciwej dziewczyny, która została sprzedana do niewoli na brazylijskiej plantacji. Czy muszę dodawać, że zakochał się w niej okropny, stary, brzydki, bogaty, okrutny i bezlitosny Leoncio?
Później wszyscy oglądaliśmy serial „Ptaki ciernistych krzewów”, w którym śliczna, młoda, uczciwa, dobra i samotna dziewczyna zakochała się w młodym, przystojnym księdzu, który przyjeżdżał do rancza w australijskim budzi i poświęcał jej trochę uwagi. Czy muszę dodawać, że ksiądz przez całe życie walczył pomiędzy miłością do Rachel a pragnieniem zostania biskupem? Ona wiecznie na niego czekała i płakała kiedy odjeżdżał.
Możesz powiedzieć, że to są drobiazgi, ale z takich drobnych faktów składa się całe życie. Z tego jak rodzice odnoszą się do siebie, jakie inne rodziny spotykasz jako dziecko, jak zachowują się sąsiedzi i bohaterowie ulubionych filmów. Ziarnko wiedzy do ziarnka aż powstanie pełen obraz, który zabierzesz ze sobą w dorosłość.
Najważniejsze jednak jest nie to co zostało w tobie zapisane.
Najważniejsze jest to co z tym zrobisz.
Fragment nowej książki “Szczęśliwe związki”, zamów teraz w promocji -30%