Kot w szafie
Zgodziłam się na pewien eksperyment. Szukałam kolegi dla mojego kota, a znajoma szukała domu dla swojej dorosłej kotki.
Era była miła i dobrze wychowana. Szare zadbane futerko, wielkie zielone oczy, sympatyczny pyszczek i dwa jasne ślady na karku. Pozostałe koty, z którymi się wychowała, zaczęły ją prześladować. Pobita i pogryziona przez przywódcę stada, najczęściej przesiadywała pod stołem, topiąc troski w misce z jedzeniem.
Trzeba było jej znaleźć nowy dom. Zgodziłam się przyjąć ją do siebie.
Era na początek zamieszkała w szafie. To znaczy wydawało mi się, że to będzie na początek, żeby mogła się łatwiej przyzwyczaić do nowego otoczenia.
Kiedy przywiozłam ją do domu, spojrzała na mnie oczami, w których wyczytałam tylko jedno:
– Błagam, zostawcie mnie w spokoju.
– Będziesz miała tyle czasu, ile potrzebujesz – powiedziałam do Ery i zamknęłam drzwi.
Nie chciałam jej ponaglać ani zmuszać do niczego. Nie głaskałam na siłę, nie zapewniałam o swoich dobrych intencjach. Dostała posłanie, kuwetę i trzy miski.
Mój młody kot z wielkim zainteresowaniem obejrzał ją przez szparę w drzwiach. Uznałam, że to Era powinna zdecydować kiedy chce się z nim zaprzyjaźnić i rozpocząć nowe życie.
Drugiego dnia otworzyłam najbardziej pachnącą puszkę kociego jedzenia. Miałam nadzieję, że to pozwoli jej nabrać zaufania.
Era miała słabość do przysmaków, co zresztą widać było w jej sylwetce. Pomyślałam jednak, że jej nadwaga to wynik długotrwałego stresu, przed którym nieświadomie próbuje się obronić, budując na własnym ciele dodatkową ochronną warstwę tłuszczu. Kiedy Era odzyska wiarę w siebie, w naturalny sposób powróci jej szczupła sylwetka.
Kotka wyszła z ukrycia, łakomie zjadła obiad i natychmiast skoczyła z powrotem w głąb szafy.
Trzeciego dnia było tak samo.
Po tygodniu postanowiłam z nią pogadać.
Era wciąż mieszkała w szafie, a na sam widok młodego kota zaczynała syczeć i warczeć. Nie chciała się z nim zaprzyjaźnić. I nie chciała się zmienić.
– Wyjdź, Era – namawiałam ją. – Zobacz, ile tu jest miejsca.
Odwracała głowę, tak jakby nie chciała mnie słyszeć.
– Zobacz, tu jest światło i ciepłe słońce na podłodze – przekonywałam.
– E, tam – mówiła. – Nie zależy mi.
– Naprawdę? Wiesz jak fajnie jest położyć się w słońcu?
– E, tam.
– W szafie jest ciemno i ciasno, a zobacz – tutaj można pobiegać, wyciągnąć łapy, znaleźć nowe zapachy.
– A po co mi nowe zapachy?
– Może ci się spodobają?
– E, tam. Na pewno nie.
– No, ale skąd wiesz?
Era odwróciła się plecami i zwinęła w kłębek pod sukienkami. Nie chciała wyjść. Nie chciała poznać nowego kota. Nie chciała się bawić ani zwiedzać świata. Zamknęła się w swoim świecie krzywdy i strachu.
Pomyślałam, że może potrzebuje więcej czasu. Czekałam. Namawiałam. Głaskałam. A po dwóch tygodniach zapytałam:
– Czy tego właśnie chcesz? Będziesz mieszkać w tej szafie do końca życia?
Era spojrzała na mnie wielkimi zielonymi oczami.
– No? – zachęciłam. – Cały dom jest twój. Rozgość się. Spróbuj zacząć jeszcze raz od początku.
– Ja chcę wrócić – powiedziała Era.
– Wrócić?! – zdumiałam się. – Do gościa, który cię prześladował i bił?
– Chcę wrócić – powtórzyła Era. – Tam jest mój dom.
– Erciu kochana! – zawołałam. – Przecież nie byłaś tam szczęśliwa! Zobacz, masz wciąż ślady po zębach Gerika.
Ale Era się uparła. Była coraz bardziej smutna i straciła apetyt.
Nie chciała wyjść z szafy.
Uwierzyła w to, że cały świat jest ciemny, ponury i smutny.
Chciała wrócić do poprzedniego domu, mimo że była tam nieszczęśliwa.
A ja pomyślałam, że znam wiele kobiet, które myślą podobnie.
Czy naprawdę jesteś pewna, że chcesz zostać w tej ciemnej szafie i nie odważyć się na poznanie nowego, piękniejszego świata?
Felieton opublikowany w miesięczniku „Claudia” w 2013 r.
Później także opublikowany w książce „W dżungli codzienności”.
Dzień dobry Pani Beato mam kilka pytań odnośnie kotki:
Czy Erze udało się ? Czy wyszła w końcu z szafy i zawalczyła o siebie ? Jak skończyła się jej historia ?
Pozdrawiam 🙂
Dołączam się do pytania, choć wygląda na to, że małą mamy szansę na odpowiedż. 😉
KASIA i K.M.. Spróbujcie same dopisać dalszy ciąg. Może się okazać, że Wasze rozwiązanie tej sytuacji jest tym najlepszym z możliwych ;).
Sugestia zakończenia jest zawarta w tekście Beaty.
Takie jest moje subiektywne widzenie tej sprawy :).