Blondynka w samo południe (026) – O tym co niewidoczne
Odkryłam ją przez przypadek.
Zazwyczaj szukam miejsc bardzo dalekich i egzotycznych. Najchętniej takich, gdzie nie spotkam żadnego turysty ani podróżnika. Nie potrzebuję „atrakcji turystycznych”, nie lubię pomników i zabytków. Kiedy wyruszam na samotną wyprawę, szukam prawdziwego życia. Lubię zatrzymać się w wiosce na końcu świata i uczyć się nowego sposobu patrzenia na rzeczywistość.
Tym razem jednak było inaczej.
Tylko dwie i pół godziny lotu do Stambułu, potem autobusem dalej na wschód, żeby niespodziewanie znaleźć się na Księżycu. To znaczy na Ziemi, ale w księżycowym krajobrazie.
Wyobraź sobie suchy step spalony słońcem. Gdzieniegdzie rośnie mały krzak albo kępa karłowatej trawy. I gigantyczne skały w kształcie kosmicznych podgrzybków. Każda skała ma okrągły pień i kapelusz na szczycie. Stoją w grupach albo pojedynczo, niektóre wysokie na czterdzieści metrów. Miejscowa legenda mówi, że to są kominy, przez które wróżki wychodzą z podziemi na zewnątrz.
Tak wygląda Kapadocja.
Kiedyś stały tu trzy wielkie wulkany. Wyrzucały z siebie popiół, który pomieszał się z piaskiem i stworzył miękką skałę zwaną tufem. Właśnie z tego tufu natura uformowała gigantyczne skalne formacje, które w wersji dla niepełnoletnich nazwijmy grzybami lub kominami wróżek, a w wersji dla dorosłych – zresztą zobaczcie sami na zdjęciach.
Ale to jeszcze nic.
Okolica była piękna i strategicznie położona na szlakach handlowych. Ciągle przybywali obcy wymachując szablami. Trzeba było znaleźć sposób, żeby zorganizować sobie spokojne życie. Nękani najeźdźcami mieszkańcy Kapadocji postanowili przenieść się pod ziemię. W miękkich skałach można było wydrążyć jaskinie, korytarze i pomieszczenia, zbudowano więc podziemne miasta! Niektóre tak wielkie, że mieściły dwadzieścia tysięcy ludzi. Mieli wszystko, co było potrzebne na co dzień – magazyny z żywnością, zbiorniki wody, kuchnię, sypialnie, pokoje dla gości, nawet specjalne pomieszczenia dla zwierząt.
Kapadocja leży w Anatolii, w samym sercu Turcji.
Warto zerwać się przed czwartą rano, wsiąść w ciemności do samochodu i pojechać na lądowisko urządzone w dolinie. Tam co rano czekają dziesiątki ogromnych balonów. Jeżeli pogoda jest dobra i wiatr niezbyt mocny, wzbijamy się w powietrze. To było niesamowite!
Sto balonów swobodnie dryfujących wysoko nad stepem, a w dole – pustynia, wzgórza i skały malowane na złoto pierwszymi promieniami wschodzącego słońca. Niezapomniany widok.
W Kapadocji – galeria fotografii
W siłowniach umysłowych do wygrania będą samouczki do nauki angielskiego: książka z płytą „Praktyczny kurs angielskiego” oraz „Malowanka do nauki angielskiego”.
Odpowiedzi na zagadki przyjmuję pod adresem blondynka@wp.pl. Proszę przysyłajcie odpowiedzi razem z pełnym adresem pocztowym.
BLONDYNKA W SAMO POŁUDNIE – w Open.fm i na WP.pl.
Premierowe audycje w każdą niedzielę od 11.00 do 13.00.
http://open.fm/play/129
Oto zwycięzcy pierwszej siłowni umysłowej:
- Leokadia z Wołczyna
- Patrycja z Sędziszowa Małopolskiego
- Tobiasz z Radomia
- Edyta z Warszawy
- Ewa z Myszkowa
Zwycięzcy drugiej siłowni umysłowej:
- Magdalena z Strzyżowa
- Monika z Nysy
- Katarzyna z Tarnobrzegu
- Joanna z Gdańska
- Natalia z Koszalina
Gratuluję!
Audycja będzie powtórzona:
niedziela (dzisiaj) – godz. 19.00
poniedziałek – godz. 9.00, 19.00
wtorek – godz. 11.00, 21.00
środa – godz. 13.00, 23.00
czwartek – godz. 15.00
piątek – godz. 17.00
sobota – godz. 7.00, 15.00
niedziela (za tydzień) – godz. 9.00
Dziękuję za nagrodę!
Właśnie przed chwilą był listonosz i z niecierpliwością odpakowałam przesyłkę. Hura!!! To Malowanka do nauki angielskiego! Już nie mogę się doczekać momentu, w którym zacznę malować i uczyć się przy okazji! Mam nadzieję, że mój angielski z każdym dniem będzie coraz lepszy, aż w końcu będę mówić płynnie. Jeszcze długa droga przede mną, ale postanowienie już jest.
Pozdrawiam