BLONDYNKA W PARAGWAJU
W najdalszym zakątku Paragwaju jest wioska, do której nie prowadzi żadna droga. Można tam tylko dopłynąć towarową łodzią, która raz w tygodniu wypływa z portu w odległym o trzy dni drogi mieście Concepción. To był mój cel. Dostać się do najdalej na północ wysuniętej ludzkiej osady położonej na bagnach tuż przy granicy z Brazylią i Boliwią.
Samotna wyprawa przez jeden z najmniej znanych krajów Ameryki Południowej. Pełna przygód, odkryć, zachwytów i smaku yerba mate. Największe wodospady świata Iguaçu i nowe zakończenie „Martina Edena”, które napisałam nocą płynąc łodzią po rzece Paragwaj.
Książka multimedialna z fotografiami i ponad 50 filmami nakręconymi na gorąco podczas z podróży.
Półgwiazdkowy hotel – fragment książki
Przeczytałam w zasadzie wszystkie Pani książki podróżnicze i nasuwa mi się refleksja – choć wciąż można znaleźć w nich ciekawe informacje o odwiedzanych miejscach to trochę za dużo jest Pani przemyśleń, niekiedy trącających łopatologiczną dydaktyką i w dodatku powtarzających się. Czasami odnoszę też wrażenie, że ma Pani wiele zrozumienia dla wszystkich, poza Europejczykami czy szerzej – ludźmi białymi. Nie chodzi mi o, nomen omen, wybielanie ich wizerunku, ale nie traktowanie wszystkich jak stada pozbawionych rozumu i sumienia istot. Choć nie brak w naszej historii błędów i zła, to nie jesteśmy gorsi od innych. I nie wszystko, co stworzył „biały człowiek” jest bez wartości czy złe – sama Pani z tych dobrodziejstw chętnie korzysta.