Bogaci i biedni
Już wiem dlaczego tak bardzo lubię Paragwaj!
To takie proste!
Tutaj czuje się ŻYCIE!
Bogactwo usypia!!!
Niedostatek zmusza do aktywności!!!
W Urugwaju o ósmej rano było pusto. Ludzie bardzo uprzejmi, ale zaprzęgnięci do swoich biurek, komputerów, tabelek, schematów, notowań z giełdy i rynku nieruchomości.
Chodzisz więc po wyznaczonej trasie jak koń z zasłoniętymi po bokach oczami i NIE WIDZISZ, że w życiu jest WIĘCEJ.
Jest więcej możliwości, więcej inspiracji, są cudowne zachwyty i fantastyczne pomysły, które możesz realizować jeżeli tylko zechcesz, a jeśli to zrobisz, i jeśli zrobisz to z pasją, to będziesz czuł się szczęśliwy.
Tutaj w Paragwaju ludzie zmagają się z życiem. Mają mało pieniędzy, mniej wygód, mniej udogodnień i to właśnie czyni ich instynktownie aktywnymi. Czują się odpowiedzialni za swoje życie w tym sensie, że podchodzą kreatywnie do rzeczywistości, do swojej teraźniejszości i przyszłości.
I myślę, że są dzięki temu szczęśliwsi.
Ach, co to za kłamstwo, że wszyscy powinni być bogaci i wygodnie usadowieni w życiu!
Tak naprawdę chodzi o to, żeby wszyscy mieli pieniądze, żeby kupować to, co produkują hurtowo inni, czyli żeby mnożyć pieniądze, a nie mnożyć szczęście!!!
To jest największe kłamstwo naszych czasów.
Z litością patrzy się na „biednych”, podczas gdy oni mają ŻYCIE, a my w zachodniej Europie mamy tylko to, co da się kupić za pieniądze.
Postawiłam kołnierz koszuli i zawinęłam szyję w chustkę. Zimno! To znaczy gorąco, upalnie i skwarnie jest dzisiaj od rana w Paragwaju! Ludzie mówili, że jest tak duszno, że na pewno przyjdzie burza. Ale to na zewnątrz.
Bo ja siedzę zamknięta w autobusie, którego kierowca hojną ręką rozkręcił klimatyzację tak mocno, że dostałam gęsiej skórki.
Czy tylko ja tak marznę?
Uniosłam się nad fotelem i rozejrzałam po autobusie.
Pasażerowie byli dobrze przygotowani. Niektórym tylko czubek nosa wystawał z polarowych koców. Tak, teraz rozumiem dlaczego to był jeden z najważniejszych artykułów sprzedawanych na dworcu.
Marznę.
Inni pasażerowie też marzną.
A gdyby tak…
Wstałam i zastukałam do drzwi.
Kierowca jest oddzielony od pasażerów drzwiami szczelnie zasłoniętymi firankami. Otworzył mi uśmiechnięty asystent w białej koszuli.
– Bardzo pana przepraszam – zaczęłam grzecznie – ale czy mogłabym uprzejmie poprosić o to, żeby zwiększył pan temperaturę? Bo jest nam tutaj bardzo zimno!
I pokazałam na mumie pasażerów zawinięte w koce.
– Hm, tak oczywiście! – odrzekł asystent, wyraźnie nieprzyzwyczajony do takich próśb.
Ludzie raczej marzną niż proszą o zmianę temperatury.
No, ale dzisiaj jedzie z wami dzielna blondynka, która nie ma koca i nie chce kulić się w siedzeniu, usiłując zakryć się cienką apaszką wielkości serwetki.
Wróciłam na swój fotel.
Chmury, które od rana zbierały się w poczekalni, w końcu przeszły do działania i rozpętała się ciężka, tropikalna ulewa. Strumienie wody spływały po szybie, niebo był prawie czarne i ponure.
W tej ciemności nagle przebudził się telewizor.
Mieliśmy przed sobą sześć godzin podróży do Asunción, w sam raz na seans filmowy. Co pokazujecie na video w Paragwaju? Karateków z Chin? Jamesa Bonda? Miejscowe kryminały?
Anne Hathaway – wyświetliło się nagle na ekranie.
Serio?! – pomyślałam.
Oraz Robert de Niro.
???!!! – wybałuszyłam oczy ze zdumienia.
W filmie „Praktykant”.
W autobusie??? W Paragwaju??? Pokazują nowsze filmy niż w samolocie lecącym z Europy do Ameryki????
No nie!
To znaczy: no tak!!! Uwielbiam takie niespodzianki.
Drzwi dzielące kierowcę od reszty pasażerów nagle się otworzyły. Pokazał się w nich wesoły asystent.
– Już cieplej? – zapytał mnie.
O rety! Rzeczywiście! Nawet nie zauważyłam kiedy przestałam drżeć z zimna!! Było całkiem ciepło!
– Wcześniej rzeczywiście było trochę zbyt chłodno – zauważył z uśmiechem asystent. – Podniosłem temperaturę do dwudziestu stopni!
– Bardzo panu dziękuję! Bardzo! To bardzo uprzejmie z pana strony!
– Miłej podróży! – odpowiedział i zamknął drzwi.
Na dworze leje tropikalny, lodowaty deszcz i wieje wiatr.
A ja siedzę sobie w ciepłym autobusie i oglądam komedię z Robertem de Niro.
Ach, Paragwaju, kocham cię!!!