Bezsenne noce – fragment książki
Kiedy gotuję i oglądam wykład dotyczący naukowych dowodów korzyści z medytacji, a Danny akurat wchodzi do kuchni, wyjmuję słuchawki i mówię:
– Oglądam właśnie fascynującą rozmowę o tym jak medytacja zmienia neuroprzekaźniki w mózgu! Myślę, że to by ci się bardzo podobało! Może obejrzymy to razem?
– Nie w tej chwili – odpowiada Danny. – Może innym razem.
Wiem, że „innym razem” pewnie nigdy się nie zdarzy. I ustępuję mu z drogi. Nie namawiam, nie proszę, nie przekonuję. Rzuciłam w jego stronę zachętę, nie została podjęta, koniec rozmowy. Szanuję to, że on może sobie czegoś nie życzyć, nie chcieć wiedzieć nawet gdyby ta wiedza okazała się dla niego pożyteczna.
Każdy w swoim tempie dochodzi do potrzebnych sobie wniosków. Mi się może wydawać, że skoro zdrowy sen jest ważny dla mnie, to byłby też ważny dla mojego partnera, ale być może on musi doświadczyć tysiąca nienajlepiej przespanych nocy, żeby w końcu mieć pewność, że chce podjąć skuteczne działanie, żeby to naprawić. Wtedy sam będzie chciał znaleźć wiedzę i wtedy będzie gotowy do tego, żeby ją przyswoić, zapamiętać i wprowadzić w praktykę.
Nie naciskam. Nie przymuszam. Nie uważam, że ja wiem lepiej. Każdy dorosły człowiek we własnym tempie zdobywa potrzebną wiedzę i doświadczenie. Być może on w tej chwili zdobywa inną wiedzę, która jest mu – z życiowego punktu widzenia – bardziej potrzebna?
Ja konsekwentnie odżywiałam się stuprocentowo zdrowo. Czasem kiedy byliśmy razem w podróży Danny kupował lody, a ja nie robiłam mu wtedy wykładu o szkodliwości cukru, o tym z czego te lody są w rzeczywistości zrobione i że w migdałowych lodach nie ma ani grama migdałów, bo mają sztuczny smak i zapach, tylko kupowałam butelkę wody i zajmowałam się moimi sprawami.
Niech on cieszy się smakiem swoich ulubionych lodów jeśli tego potrzebuje. Jest dorosły. Sam podejmuje decyzje, sam doświadcza ich konsekwencji. Sam wysnuwa wnioski. Sam podejmuje nowe decyzje.
Każdy dorosły jest odpowiedzialny za siebie.
To jest prawo i przywilej każdego z nas. Z podejmowania samodzielnych decyzji i konsekwencji w działaniu bierze się wewnętrzna siła.
Kiedy usiłujesz przejąć odpowiedzialność za życie partnera „dla jego dobra”, w rzeczywistości krzywdzisz zarówno siebie, jak i jego.