Piątek 13 listopada
Budzę się kiedy w ciemność nocy zaczynają się wsączać pierwsze krople światła. To magiczny moment przemiany kiedy z bezruchu wyłania się życie. Tak jak miliardy lat temu na planecie Ziemia. To zdarzenie jest odtwarzane codziennie rano o brzasku.
Budzę się i leżę przez chwilę z zamkniętymi oczami. Wdzięczna za to, że jestem. Za tę chwilę ciszy pod ciepłą kołdrą, za to, że leżę wygodnie, czuję swoje ciało i przebudzoną świadomość.
To wielki przywilej i szczęście. Codziennie coś się kończy i zaczyna się coś nowego. Kończy się dzień, zaczyna noc, a potem o świcie znów następuje nowe otwarcie, przychodzi nowe światło pobudzając nas do życia.
Czy czujesz tę wdzięczność? Czy kochasz każdy świt za nową nadzieję i nowy początek?
Kocham Cię,
Twoja B.
Tak, dzień jak codzień.
Ale piątek i 13…
To musi być coś przekornego i z ciągłym zastanawianiem się nad pechem,,, czy jest czy go nie ma?
A tu od rana fajna, sucha pogoda.
I coś poszło po mojej myśli.
Oby tak dalej.
Jeszcze mam do przekazania informacje że mam też Pani książkę „ROK DOBRYCH MYŚLI”.
Jestem Pani fanką.
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu.