Pierwszy zielony pączek
Zobaczyłam dzisiaj pierwszy maleńki zielony pączek na chudym pieńku. Wyglądał jak suchy patyk wbity w ziemię, ale na wierzchołku miał ten cudowny, zielony, zwinięty kłębek nadziei. My też tacy jesteśmy. Czasem patrzysz na kogoś i widzisz tylko pewną część prawdy, niekoniecznie tę najważniejszą. Czasem patrzysz na siebie w lustrze i dostrzegasz to, co widziałaś tyle razy wcześniej, co przyzwyczaiłaś się nazywać „sobą”. Pomyśl dzisiaj, że każdy ma w sobie potencjał na nieoczekiwane, zdumiewające, wyjątkowe przeobrażenie. Na cud. Na spełnienie swojego największego marzenia. Kocham zimę za to, że co roku mi o tym przypomina. Odziera nas z błyszczących okryć, zamraża słowa, przyciska do nagiej ziemi. A potem nagle unosi się, uśmiecha i spokojnie odchodzi. Otrząsamy się, wstajemy i odkrywamy zupełnie nowy świat. W sobie i w innych. Maleńki pełen nadziei zielony pączek na chudym pieńku. Drgnienie nowego życia w twojej duszy. Czy Ty też to czujesz?