Obchodzę święta po swojemu
Święta zawsze kojarzyły mi się z pośpiechem i tworzeniem pozorów: usiądziemy do Wigilii odświętnie ubrani, będziemy dla siebie mili, wymienimy się prezentami, a potem powróci rzeczywistość, czyli niechęć do pracy, rozczarowanie, urazy, pretensje, ciągły brak czasu i nadmiar obowiązków. Nie chcę tak żyć. Święta i nadchodzący koniec roku są dla mnie czasem wyciszenia, zwolnienia tempa, zbliżania się do Boga/Siły Wyższej, symbolicznym ponownym narodzeniem, nowym początkiem, szansą do poszerzenia świadomości, czasem miłości, nadziei, spokoju.
❤ Nie interesuje mnie obficie zastawiony stół ani smakołyki, bo świąteczne celebrowanie jest dla mnie bardziej pokarmem duchowym niż zestawem potraw.
❤ Dziwi mnie to, że symbolem odrodzenia życia jest umierająca choinka i martwa ryba na talerzu. Wolę świętować odrodzenie życia bez odbierania życia innym istotom.
❤ Chcę w pełni świadomie doświadczać niezwykłej, budującej, unoszącej, lekkiej, pełnej miłości energii czasu Świąt i Nowego Roku, dlatego nie piję alkoholu.
Posprzątałam dom, upiekłam chleb, dzisiaj umyję okna, żeby wpuścić więcej światła. Na wieczerzę wigilijną zjem kaszę z solą i odrobiną oliwy.
❤ To będzie dla mnie czas radości, nadziei, wdzięczności i ciszy, w której słychać to, co jest naprawdę ważne❤