fbpx

Granica wytrzymałości

Dzisiaj w nocy poznałam granicę mojej wytrzymałości na ból. Po operacji i po godzinnej obserwacji w dziale operacyjnym wróciłam do sali. Była godz. ok. 21.00, przez cały dzień nic nie jadłam i nie piłam, dodatkowo dwugodzinna inwazyjna operacja, więc byłam wyczerpana. Obudziłam się trzy godziny później czując potworny ból. Taki ból, jakby gorący żelazny czołg wjechał mi na rękę, miażdżył ją i rozrywał. Leżałam w ciemności zastanawiając się ile wytrzymam i czy dotrwam do rana. Całym ciałem zaczęły szarpać spazmy i gwałtowne dreszcze, oddech stał się szybki, krótki, głośny. Nie próbowałam go zmieniać, podążyłam za tym, co podpowiadał organizm. Wiedziałam, że w ten sposób zwiększa się poziom adrenaliny we krwi, dzięki czemu zmniejsza się odczuwanie bólu. Potem nagle dreszcze ustały, oddech powrócił do normalnego, pozostał tylko ten rozdzierający, przeraźliwy ból wypełniający całe przedramię. To jest taki ból, nad którym już nie zastanawiasz się czy dasz radę, tylko budzi się w tobie dziki skowyt. Nacisnęłam guzik wzywający pielęgniarkę, dostałam w kroplówce dwa leki przeciwbólowe, najpierw słabszy, potem silniejszy. Ból zmniejszył się odrobinę, ale pozostał na granicy wytrzymałości. O drugiej nad ranem dostałam zastrzyk z morfiną. Po raz pierwszy i mam nadzieję, ostatni raz w życiu. Poczułam senność i ból trochę zelżał. Trudne doświadczenia hartują duszę 😊

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *