Wywiad dla magazynu „ABC Look”
- W tym miesiącu skończyłaś 50 lat. Dla wielu to czas podsumowań. Robisz bilans życia czy nie oglądasz się za siebie?
Słucham?! Ile lat?? Chyba coś źle policzyłeś! I jakie podsumowania masz na myśli? Że co, że przychodzi taki moment kiedy człowiek już nie idzie naprzód, tylko zaczyna oglądać się wstecz? Nie wiem, nie rozumiem o co ci chodzi. Właśnie skończyła pisać nową książkę i zabieram się za pisanie następnej. Planuję następną samotną wyprawę na koniec świata. Organizuję następną wyprawę dla tych, którzy boją się sami podróżować. Jak co tydzień w niedzielę jutro z radością pojadę do Radia ZET, żeby poprowadzić mój program. Tydzień temu przeprowadziłam się do nowego domu, który urządziłam tak, jak sobie wymarzyłam: na biało, z wielkimi oknami i mnóstwem słońca. Mam pomysły na następnych pięćdziesiąt książek. Codziennie rano biegam. Zdrowo się odżywiam. Jestem szczęśliwa. Wiec nie rozumiem o co pytasz. O jaki bilans?
- Czy upływający czas przeraża cię czy mobilizuje?
Nie dostrzegam go. On sobie płynie jak chce, a ja robię swoje. Piszę książki i felietony, prowadzę program w radiu, podróżuję, nie ścigam się ani z ludźmi, ani z Bogiem, ani z czasem, po prostu robię swoje.
- Jakie są twoje cele i marzenia – zawodowe i prywatne – w najbliższym czasie?
Napisać jeszcze sto książek, poprowadzić tysiąc audycji radiowych, zrobić milion zdjęć i narysować milion rysunków, wyruszyć w sto pięćdziesiąt samotnych przygodowych wypraw – to z grubsza biorąc plan na najbliższy rok, no, może dwa 🙂
- Z wiekiem nie zwalniasz tempa. Czy odkrywasz w sobie pokłady kobiecości i energii czy w tej materii jesteś niezmienna?
Niezmiennie jestem człowiekiem. Nieważne czy mężczyzną, czy kobietą, jestem człowiekiem, który stara się żyć lepiej każdego dnia, podąża za swoją pasją jest ciekawy świata i ludzi, realizuje swoje marzenia i ma z tego niesamowitą frajdę.
- Samodzielna, zaradna, sama sobie piszesz kolorowy scenariusz życia. Kto cię nauczył życiowej zaradności? Kto był wzorem? Rodzina? Ludzie spotykani podczas podróży?
Najlepszym nauczycielem jest życie. I właśnie po to życie stawia nas czasem w koszmarnie trudnych, skomplikowanych, niewygodnych sytuacjach – żeby zmusić człowieka do tego, żeby nauczył się sobie radzić. Przestał udawać, grać kogoś lepszego na potrzeby innych, i naprawdę stał się silny, odważny i samodzielny. Dlatego jestem wdzięczna za wszystkie trudne sytuacje, jakie przeżyłam. To mi dało sile i pozwoliło zrozumieć jaki jest w tym wszystkim sens.
- Ostatnio dużo mówisz o zdrowym odżywianiu. Czy to wynika z potrzeby serca, życiowego doświadczenia czy chęci uświadamiania ludzi, że od zdrowej diety zależy dobra jakość ich życia?
Zrozumiałam to najpierw dla samej siebie. Doświadczalnie na swoim przykładzie odkryłam, że zdrowe, wartościowe jedzenie daje dużo energii i świetne samopoczucie. I odwrotnie – śmieciowe przekąski pełne syntetycznych polepszaczy, alkohol i inne używki powodują słabość, depresje i choroby. Ja chcę być zdrowa i silna. Więc jem tylko i wyłącznie zdrowe rzeczy. i namawiam do tego innych.
- „Największe kłamstwa naszej cywilizacji” – nie boisz się, że ludzie zaczną zarzucać ci lansowanie teorii spiskowych dotyczących żywienia? To bardzo radykalne stwierdzenie.
Piszę w tej książce o tym, co odkryłam i jednocześnie wyjaśniam, ze to nie jest żaden spisek. To tylko naturalna konsekwencja pewnego sposobu myślenia. Wszyscy chcieli, żeby było dużo taniego jedzenia, żeby dla wszystkich starczyło. I żeby każdy mógł sobie pozwolić na bułkę z margaryną. i rzeczywiście, jest dużo i tanio. Ale jest przy tym koszmarnie niezdrowo, ponieważ hurtowe ilości i niską cenę żywności uzyskano obniżając jej jakość i robiąc ją z chemicznych, szkodliwych składników. To właśnie dlatego wszyscy na coś chorują i każdy zna kogoś chorego na raka. Chyba nigdy wcześniej w historii świata nie było tylu otyłych i chorych ludzi. To właśnie z powodu tego taniego, hurtowo, przemysłowo robionego jedzenia.
- Mówi się, że jesteś silna i niezależna. Jak ty sama siebie postrzegasz? Czy po takim czasie funkcjonowania w show-biznesie odnalazłaś się „w dżungli życia”?
Jestem sobą. I to jest moje największe odkrycie. Nie muszę nikogo udawać. Jestem sobą i postępuję zawsze zgodnie z moim sumieniem. Niczego więcej nie potrzebuję do szczęścia.
czerwiec 2015
„(…)odkryłam i jednocześnie wyjaśniam, ze to nie jest żaden spisek. To tylko naturalna konsekwencja pewnego sposobu myślenia. ” A może właśnie było odwrotnie? – że przewrotnie zapytam. Może wcale nie chodziło o to, by jedzenie było tanie i żeby starczyło go dla wszystkich…O co to, to na pewno nie! No, nawet ja nie jestem tak naiwna, żeby wierzyć, że KOMUŚ chodziło o tzw. dobro ludzkości (cokolwiek miałoby to znaczyć!). Wiadomo, że kiepska żywność wpływa nie tylko na nasze ciało, ale i osłabia psyche. W końcu to „w zdrowym ciele zdrowy duch”! Więc tak naprawdę chodziło o to, by nas maksymalnie osłabić. A ponieważ sporo firm produkujących żywność produkuje także leki (lub jest z tymi firmami związana siecią różnych, biznesowych połączeń), chodziło o to, by na nas móc jeszcze zarobić, sprzedając nam medykamenty mające zniwelować skutki fatalnego jedzenia. Zgodnie z zasadą, że najpierw tworzy się problem, a potem znajduje się jego rozwiązanie. Pozdrawiam i dużo zdrowia Pani życzę.