Rodzice
Po prawej stronie pan Gieniu rozpina wszystkie rurki, wstaje i idzie w stronę drzwi. Pielęgniarka zatrzymuje go w ostatniej chwili i pyta dokąd idzie. „Do domu” – odpowiada pogodnie pan Gieniu. „Ale nie może pan iść do domu, panie Gieniu, jest pan w szpitalu” – tłumaczy cierpliwie pielęgniarka, prowadzi go z powrotem do łóżka, przypina do rurek i kabelków. Pan Gieniu posłusznie siada, rozgląda się przez chwilę, a potem rozpina wszystkie rurki, wstaje i idzie do drzwi. Uśmiechnięty, wydaje się całkiem zdrowy, tyle że zupełnie nie zdaje sobie sprawy z tego gdzie jest ani co się zdarzyło.
Po lewej stronie pan Andrzej, któremu udar zniekształcił twarz. Ma wielkie, wyrzucone na zewnątrz oczy, niewładne zdeformowane usta, trudności z poruszaniem się.
Pośrodku leży mój Tata. Chudziutki, osłabiony. Nie może ruszać lewą ręką ani nogą, mówi trochę niewyraźnie, ale żartuje jak zawsze. Miał udar dzień po moim planowanym wyjeździe do Peru, który musiałam przełożyć z powodu złamanej ręki. I tak wszystkie życiowe puzzle pomału składają się w całość. Wypadek na rowerze zatrzymał mnie w Polsce, dzięki temu mogłam zadzwonić do Taty i od razu zorientowałam się, że coś się stało. Tata trafił do szpitala w Gdańsku i jestem tu z nim od kilku dni. Karmię go łyżeczką, trzymam za rękę i wysyłam całą miłość mojego serca.
Zadzwoń dzisiaj do swojej Mamy i Taty, zapytaj jak się czują, cierpliwie wysłuchaj tego co mają do powiedzenia, nie popędzaj, nie osądzaj, po prostu kochaj ❤️