Niedziela 7 lutego
Obudziłam się o 6 rano, gdy nadchodził świt. Jeszcze niewypowiedziany, ledwie muskał ciemność nocy. Zerwałam się z łóżka, opłukałam twarz i wyszłam na spotkanie brzasku. Na niebie odwrócony księżyc leży na plecach różkami do góry. Łódki kołyszą się na wodzie w rozkosznej medytacji, półsennie i półprawdziwie, gotowe i niegotowe, zatopione w szumie fal. To proste