Alfredo, taksówkarz w Cusco
Wczoraj w Cusco wróciłam taksówką do hotelu i kierowca nie miał wydać reszty. „To nic – powiedziałam – przyjedzie pan po mnie jutro rano, pojedziemy na lotnisko i będziemy rozliczeni”. Zgodził się i odjechał. Mógł o mnie „zapomnieć”, mógł mieć ważniejszy kurs, mógł chcieć łatwo zarobić kilkadziesiąt soli (czyli równowartość kilkudziesięciu złotych), ale rano czekał